„Pan na zagrodzie - równy wojewodzie”, „Co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie”. To tylko dwa z polskich przysłów obrazujących umiłowanie władzy. Patrząc na to, co się dzieje w Publicznej Szkole Podstawowej w Rudnikach, można byłoby ułożyć lokalne powiedzenie: „Co wolno pani Borek, to nie tobie”.
Oto kilka faktów, które potwierdzają słuszność tego powiedzenia. Wiele błędów, które popełnia p.o. dyrektora wynika z tego, iż nie ma ona odpowiednich kwalifikacji (studiów) z zakresu zarządzania. Wójt - nota bene kolega pani Anity Borek - swoim zarządzeniem powierzył jej pełnienie obowiązków.
W styczniu 2019 roku - a więc w trakcie trwania roku szkolnego - pani dyrektor zmieniła byłemu dyrektorowi Andrzejowi Krzakowi (non stop zawieszanemu przez wójta Domańskiego, a odwieszanemu przez komisje oświatowe szczebla wojewódzkiego i ministerialnego) warunki pracy i płacy, na co ten nie wyraził zgody, nie podpisując aneksu. Z kolei sama przydzieliła sobie siedem nadgodzin, co jest niezgodne z Kartą Nauczyciela (podobnie w szkole w Dalachowie postąpił dyrektor Dariusz Niedrygoś). Odpowiedni punkt tego dokumentu brzmi „Nauczycielowi korzystającemu z obniżonego tygodniowego obowiązkowego wymiaru godzin zajęć nie przydziela się godzin ponadwymiarowych).
Z dniem 11 lutego pełniąca obowiązki dyrektora oddała trzy godziny, zatrudniając swoją koleżankę Małgorzatę Rzepkę, a po kontroli z Kuratorium Oświaty w Opolu - kolejne trzy, przydzielając je panu Matuszczykowi.
Pani Borek zaliczyła również wpadkę przy rekrutacji dzieci do I klasy szkoły podstawowej. Wójt Domański odpowiednie zarządzenie wydał w tej sprawie 4 grudnia 2018 roku. Zgodnie z nim w każdej szkole na terenie gminy Rudniki nabór powinien ruszyć 1 lutego 2019 roku i miał trwać do 7 lutego. Niestety, pani p.o. dyrektora zapomniała wydać zarządzenie o powołaniu w PSP w Rudnikach komisji rekrutacyjnej, sama zaś 1 lutego była na urlopie. Z kolei w drugim tygodniu nie było pani sekretarki, więc rodzice pozbawieni zostali możliwości zapisania dziecka do I klasy.
Po feriach, po tym jak minął urzędowy termin postępowania rekrutacyjnego, dyrektor Borek poleciła pani sekretarce, by poszła do przedszkola i poprosiła o rozdanie wniosków rekrutacyjnych dla rodziców. Zarządzenia o powołaniu komisji rekrutacyjnej jak nie było, tak nie było. Aż do 25 marca, kiedy to w pokoju nauczycielskim pojawiła się księga, a w niej zarządzenie z … 8 lutego o powołaniu takiej komisji oraz informacja, że treść zarządzenia znajduje się w dokumentacji dyrektora szkoły. Przecież to fałszowanie dokumentacji!
To nie koniec wpadek pani Borek. Kolejna była przy okresowych badaniach lekarskich. Namaszczona przez nowego wójta dyrektorka - nie sprawdzając odpowiednich dokumentów - wystawiła skierowanie także dla nauczycieli, którzy mieli je ważne aż do wiosny 2020 roku! Mając takie pismo musieli się oni stawić u lekarza (w sobotę). A za badania okresowe płaci szkoła. Część z nich była po prostu zbędna. Pani Borek zmarnowała publiczne pieniądze.
Na bakier jest także pani Borek z dbałością o bezpieczeństwo uczniów. Choinki, które były wykorzystane do grudniowych szkolnych jasełek przez długi czas leżały na drodze ewakuacyjnej. Murek przy szkole został uszkodzony pod koniec 2018 roku, a do 22 marca nie było żadnej informacji dla uczniów o zagrożeniu. Podobnie jak z z płytkami, które odpadły w marcu od ściany przy bocznym wejściu do szkoły.
Za złe zarządzanie funduszami i narażenie uczniów na niebezpieczeństwo pan dyrektor Krzak został zawieszony przez wójta gminy Rudniki, pani Borek ma na sumieniu błędy o wiele poważniejsze, ale z pewnością może liczyć na przychylne spojrzenie wójta Domańskiego. Wszak są przyjaciółmi.