„Obserwator” przyjrzał się działalności naszej gminnej rady. Wprowadzony obowiązek transmitowania obrad sesji, które potem można obejrzeć na stronie internetowej Rudnik, miał zwiększyć dla wyborców dostęp do informacji o planach i rozwoju gminy. Tymczasem oglądający niewiele mogą się o tym dowiedzieć. Właściwe obrady odbywają się bowiem na wcześniejszym wspólnym posiedzeniu komisji rady, które transmitowane nie są. Na sesji odczytuje się tylko projekty uchwał i głosuje nad nimi. Dla formalności przewodniczący rady zadaje pytanie czy ktoś zgłasza jakieś uwagi. Najczęściej ich nie ma, uchwały „przechodzą” jedna po drugiej, bo znaczna część radnych ma różne osobiste powiązania z gminą (pisaliśmy o tym) i nie chce się narażać, zadając wójtowi kłopotliwe pytania.
Nie do końca jest jednak prawdą, że sesje są milczące. Bywa, że radni zabierają głos w punkcie „sprawy różne”. Wówczas wygłaszają podziękowania pod adresem wójta i chwalą jego sprawczą moc. W tym względzie przoduje radny Materak, który niedawno został komendantem Posterunku Policji w Rudnikach. Sesja bez podziękowań, to sesja stracona?
Tej bezwolnej grupie jakiś odpór daje jedynie radny Stanek, którego nieśmiało wspierają radna Lach i radny Zaręba. To pytania pana Stanka zmuszają zarządzających gminą do wyjaśnień i przybliżają obserwującemu skąd się biorą różne pomysły. Za to niezbyt układny radny jest dość często i natarczywie przywoływany przez przewodniczącego Marchewkę do porządku, prowadzący obrady ogranicza jego wypowiedzi, a nawet uniemożliwia mu zabranie głosu. Z kolei wójt zamiast merytorycznej odpowiedzi najczęściej w formie sarkastycznej poucza, że pewne informacje są w materiałach przygotowanych na sesję i trzeba było sobie je przeczytać. W tej sytuacji cenić należy radnego Stanka za opanowanie i merytoryczne przygotowanie do sesji, za to, że nie ulega emocjom i nie daje się wciągnąć w pyskówki i zaczepki ze strony przewodniczącego i wójta. Stać chyba mieszkańców gminy Rudniki na wybór przedstawicieli niezależnych, którzy będą dbali o wspólny interes.
To nie jest jedyny przykład tego, że wójt nie lubi odpowiadać na kłopotliwe pytania. 24 stycznia jeden z mieszkańców złożył do gminy Rudniki wnioski w ramach informacji publicznej z prośbą o ksero faktur, rachunków lub umów potwierdzających jakie koszty gmina poniosła z tytułu procesów sądowych, które toczyły się lub toczą przeciwko gminie Rudniki oraz o podanie wykazu z kim miała ona od listopada 2018 roku podpisane umowy (lub nadal je ma) na obsługę prawną. Zainteresowany prosił również o wyszczególnienie postępowań sądowych przeciwko gminie Rudniki, jednostkom jej podległym, bądź pracownikom gminy Rudniki (m.in. wójtowi, dyrektorom placówek oświatowych) oraz o ksero ogłoszeń o naborach przeprowadzanych od 1 listopada 2018 do dnia udzielania odpowiedzi wraz z ich wynikami, czyli kto został przyjęty i na jakich warunkach?
8 lutego zainteresowany otrzymał informację, że na udzielenie odpowiedzi został wyznaczony termin 24 marca 2024. Jak napisano przyczyna przedłużenia wynika z faktu złożoności zagadnień oraz ze związaną z tym potrzebą pogłębionego wyjaśniania wątpliwości prawnych.
Sprawę można skomentować krótko: wsadzony został kij w mrowisko i przed wyborami wójt nie chce ujawniać danych.